Witraże na zamówienie- okruchy piękna
Artykuł p. Macieja Ostrowskiego, który powstał na podstawie wywiadu ze współzałożycielem Studio Witraży Latos, Zbigniewem Latos. Artykuł został opublikowany na stronach portalu wnetrzarstwo.pl
Artykuł p. Macieja Ostrowskiego, który powstał na podstawie wywiadu ze współzałożycielem Studio Witraży Latos, Zbigniewem Latos. Artykuł został opublikowany na stronach portalu wnetrzarstwo.pl
Nie przez przypadek witraże zdobią gotyckie katedry. W kolorowych szkłach zaklęto całą moc światła. Gdy promienie słońca przechodzą przez rozetę, całe pomieszczenie zdaje się być skąpane w blasku różnokolorowego światła, a scena przedstawiona w szkle staje się w jednej chwili hipnotyzująca. Nie na darmo budowniczy pierwszych średniowiecznych katedr budowali główne nawy świątyń w taki sposób, by docierało do nich jak najwięcej światła. Pobożne wyobrażenia na witrażach i otaczający wiernych całun światła - to wszystko miało być zapowiedzią rozkoszy królestwa niebieskiego. Boga można było niemalże dotknąć… Minęły wieki. Te same kolorowe szkiełka, które miały skłaniać do rozmyślań na temat potęgi Kościoła zaczęły odzwierciedlać nasze prywatne upodobania estetyczne. Miejsce świętych i aniołów zajęły pejzaże i abstrakcyjne, geometryczne wzory. Jedno tylko nie uległo zmianie - witraże pozostały „okruchami piękna.”
Witraże już sto lat temu zaczęły być ozdobą naszych domów. Do kanonu sztuki użytkowej weszły za sprawą secesji. II Wojna Światowa i zgrzebne lata komunizmu nie przysłużyły się znacznie polskiemu wzornictwu użytkowemu. Witraże można było oglądać głównie w państwowych galeriach sztuki, względnie w drzwiach wejściowych XIX wiecznych kamienic. Sytuację diametralnie zmieniła transformacja ustrojowa.
- Gdy otworzyliśmy pracownię 12 lat temu, rynek witraży i szerzej pojętego szkła artystycznego w architekturze świeckiej, zaczynał dopiero nabierać rozpędu. Witraże zdobywały sobie coraz większą popularność wśród zamożniejszych odbiorców- informuje Zbigniew Latos, współzałożyciel Studio Szkła Artystycznego Latos 1), specjalizującej się w wykonywaniu witraży na indywidualne zamówienia klientów.
Jak twierdzi twórca, dzisiejszy nabywca może wybierać między pracami utrzymanymi w bardzo zróżnicowanych konwencjach tematycznych i estetycznych.
- W początkowej fazie naszej działalności, większość klientów zamawiała u nas witraże z motywami kwiatowymi. Moda na martwą naturę utrzymywała się przez kilka dobrych lat. Obecnie trudno jest wskazać jakieś dominujące trendy. Praca nad każdym zamówieniem jest bardzo zindywidualizowana. Aktualnie często pracujemy nad witrażami utrzymanymi w konwencji abstrakcyjnej, komponującymi się z nowoczesną, często minimalistyczną architekturą. Motywy kwiatowe i roślinne wykonujemy zdecydowanie rzadziej niż jeszcze kilka lat temu. Jeśli już zdobią rezydencje naszych klientów, to nie są to dosłowne przedstawienia, a bardziej abstrakcyjne ujęcia tematu.
Witrażyści chętnie nawiązują również do prac Gustava Klimta, Alfonsa Muchy, czy Stanisława Wyspiańskiego - artystów, którzy mieli ogromny wkład w przeniesienie szklanej mozaiki ze strefy sakralnej, do świata sztuki użytkowej.
- W Studiu Latos kochamy realizowanie zleceń nawiązujących do dzieł mistrzów secesji. Poza tym lubimy pracować nad każdą koncepcją, która wymaga od nas kreatywności.
Zainteresowanie witrażami sprawia, że obok tradycyjnie stosowanych technik, warsztaty coraz częściej rozszerzają asortyment i proponują nabywcom prace wykonane przy pomocy nowoczesnych technik nie zakorzenionych w tradycyjnym witrażownictwie.
- Najstarszą metodą zastosowaną jeszcze przez rzemieślników uświetniających wnętrza średniowiecznych katedr, jest łączenie fragmentów kolorowego szkła za pomocą ołowianych profili. Setki lat później, gdy witraże zaczęły inspirować artystów pracujących dla świeckiej klienteli, pojawiła się technika dająca witrażyście więcej możliwości. Secesyjne witraże zawdzięczają bogactwo wzorów technice polegającej na łączeniu elementów szklanej mozaiki przy pomocy miedzianej samoprzylepnej taśmy, zwanej od nazwiska wynalazcy, taśmą Tiffany’ego. Często wykorzystujemy tę właśnie technikę, gdyż pozwala na łączenie ze sobą bardziej złożonych elementów, a to oznacza większą swobodę twórczą. Wraz z rozwojem sztuki witrażowniczej w ostatnich latach, pojawiły się na rynku różne wyroby, jak je nazywam „witrażopodobne”. Ich wykonanie polega np. na imitacji różnokolorowego szkła witrażowego za pomocą kolorowych emalii, albo samoprzylepnych folii z tworzywa sztucznego. Połączenia lutowane bywają imitowane samoprzylepnymi taśmami ołowianymi lub specjalną masą plastyczną. Spotyka się również często elementy z fazowanego szkła (tzw. Bevels) naklejane na szybę nośną, za pomocą klejów UV. Połączenia również są w tym przypadku imitowane przez samoprzylepne taśmy ołowiane. Nie są to jednak witraże w prawdziwym znaczeniu tego słowa, gdyż ostateczny wzór nie jest składany z fragmentów szkła. Nie to jest jednak przyczyną tego, że nie stosujemy tych technik w naszej pracy. Zgodność z jakąkolwiek tradycją, czy techniką nie może być w mojej opinii wyznacznikiem estetyki czy jakości, a nowatorstwo jest jak najbardziej wskazane. Problem w tym przypadku polega na tym, że te techniki raczej uwsteczniają niż modernizują sztukę witrażowniczą, a ich wprowadzenie na rynek jest podyktowane jedynie obniżeniem kosztów produkcji, oraz umożliwieniem masowej produkcji. Ceną tego kompromisu jest jednak drastyczne ograniczenie możliwości twórczych, estetyki, oraz trwałości takich wyrobów. Cienka, płaska, plastykowa folia, warstwa lakieru, lub płaskie szkło bezbarwne, nie mogą bowiem konkurować ze szkłem witrażowym, o niezliczonej ilości barw, faktur, odcieni i przejrzystości. To szkło, którego sposób wytwarzania często jest chroniony patentami najlepszych hut w USA, Wielkiej Brytanii, czy Niemczech. Można, a nawet należy próbować różnych nowatorskich technik w sztuce, lecz nigdy kosztem estetyki, jakości, czy ograniczenia środków wyrazu. Spotkałem się np. z witrażem wykonanym ze szkła witrażowego naklejanego na szybę nośną, za pomocą specjalnego silikonu. Witraż był pozbawiony konturów, które tworzą lutowane łączenia. Pracował bardziej barwą niż rysunkiem. To właśnie jest nowatorskie i twórcze wykorzystanie technologii w sztuce. Celem jednak w tym przypadku był odmienny, zaskakujący efekt artystyczny, a nie bezmyślna komercjalizacja przedsięwzięcia. Również techniki stapiania różnego rodzaju szkła, lub szkła z innymi materiałami (z ang. fusing), są bardzo nowoczesne i pozwalają w znaczny sposób poszerzyć arsenał środków wyrazu. Chętnie stosujemy je w naszej pracowni. Przy okazji technik warto również wspomnieć o malaturze szkliwnej. To często wykorzystywana przez nas technika, zwłaszcza w przypadku witraży inspirowanych dziełami takich artystów jak Mucha czy Klimt. Technika ta nie jest nowa, ale na przestrzeni lat została znacznie udoskonalona. Polega ona na nałożeniu szkliwnej farby, oraz wtopieniu jej w szkło w temperaturze powyżej 600 stopni Celcjusza. Każdy kolor nakłada się i wtapia oddzielnie. Pomalowane i wypalone elementy łączy się później za pomocą tradycyjnych technik witrażowych. Jest to moim zdaniem najtrudniejsza, a zarazem najszlachetniejsza ze wszystkich technik stosowanych w witrażownictwie.